Wyzwalający święty gniew

Gniew to najczęściej wyparta część kobiecej psychiki. Chcemy być dobre, spokojne i współczujące (bo tego najczęściej domaga się od nas kultura, w której żyjemy), dlatego spychamy gniew do cienia. Gdy wydarza się coś, co sprawia, że ogarnia nas niepohamowana złość, a nawet wściekłość, czujemy się zawstydzone, a nierzadko przerażone. Co z tym robić?

Kontakt z gniewem to WIELKA CHWILA. To tu skrywa się skarb; odkrycie, którego potrzebujemy dokonać.

Obecna sytuacja w kraju co i raz uruchamia we mnie gniew. Jestem Kobietą Puszczy. Każde napotkane dzikie zwierzę wywołuje we mnie taki zachwyt, wzruszenie, miłość, miękkość, łagodność, czułość, że trudno to opisać. Sarny, lisy, bażanty przychodzą do mojego ogrodu, pod okna. Uwielbiam te dzikie wolne stworzenia, tak jak dzikie, wolne kobiety (i w ogóle wszystkie kobiety 🙂 ) Kocham drzewa. Przez lata jeździłam do Puszczy Białowieskiej, spotykałam się z fantastycznym Januszem Korbelem, zachwycona, że mamy w Polsce taki skarb – jedyny w Europie pierwotny las, pełen cudownych drzew, roślin i zwierząt. Pulsująca życiem Puszcza to dla mnie portal do wyższej świadomości, szansa dla ludzi na ewolucję świadomości, na doświadczanie spokoju, radości i piękna. I teraz ten las jest wycinany! Brak słów. Poczułam dziki, święty gniew!

WIELKA CHWILA! „Dołek startowy” – jak pisze Angelika Aliti w „Dzikiej kobiecie”. Cień na wierzchu! Dałam sobie czas, weszłam głęboko w siebie. Najpierw współczująca akceptacja – tak, tak właśnie czuję. Potem przyjęcie tej wściekłości i pytanie o dar, który niesie. W mroku jest złoto. W cieniu jest światło. Tam może być nawet nasza misja. (Wydaje mi się, że im większy gniew, tym większe zaproszenie od życia do odkrycia misji). Wgląd, odkrycie popłynęło swobodnie. To naprawdę proste, jasne. Ten dar to miłość do natury, do tego piękna, mocy, które sprawia, że w Puszczy mam poczucie, że nigdy nie opuściłam raju. Co z tą miłością począć? Oczywiście ją wyrażać! Żyć nią! I tworzyć z tego miejsca. Dla wielu z nas to tworzenie, działanie mogłoby oznaczać walkę o zmianę prawa, przepisów, akcje protestacyjne – i to jest absolutnie konieczne, wielkie; każda z nas doskonale czuje, co jest jej misją. Ja wiem, że działania w kierunku zmieniania prawa to nie jest teraz moja droga. (Teraz, w tym momencie mojego życia, chociaż oczywiście wszystko płynie, zmienia się, ewoluuje; jesteśmy dynamicznymi istotami). Moją misją jest mówienie, pisanie i… zachwyt. Odetchnęłam z ulgą, ponieważ uświadomiłam sobie, że od 30 lat piszę także o ekologii. Robiłam wywiady z czołowymi polskimi ekologami – Januszem Korbelem, Zenkiem Kruczyńskim, Ewą i Peterem Straterwerth, Jadwigą Łopatą (laureatką ekologicznego Nobla) i jej mężem sir Julianem Rose, z Rysiem Kulikiem, a także z innymi. Ten wgląd – że mam wyrażać zachwyt – utwierdził mnie w przekonaniu, że wydam zbiór moich impresji o pięknie: „Bogini powraca.” Te impresje są o zachwycie życiem w bezpośrednim sąsiedztwie dzikiej natury. Zachwyt – nie tylko akcje protestacyjne – także zmienia świat, ponieważ budzi i poszerza świadomość. To moja misja skryta w tym cieniu; intuicyjnie robiłam, co trzeba, teraz jednak ta świadomość stała się dużo mocniejsza. To odkrycie pozwoliło mi objąć współczującą akceptacją także oprawców. Jednocześnie pojawiła się zgoda na to, że bardzo prawdopodobne, iż jako ludzkość zginiemy – ta forma ewolucji się skończy. Ziemia sobie poradzi, przetrwa, to my zginiemy. Jak mówi Zenek Kruczyński: „Nie będzie nikogo, kto powie >ziemia<”. Będziemy odradzać się gdzie indziej, ponieważ życie nigdy się nie kończy; jesteśmy dziećmi niewyobrażalnie bogatego wszechświata.

Słyszę ostatnio od bardzo bliskiej kobiety o „głupich tępych babach” wokół niej. Nigdy wcześniej nie wyrażała się tak – i z takim gniewem – o żadnej kobiecie. Zaproponowałam, że chętnie przyjrzę się z nią jej świętej wściekłości na „głupie, tępe baby.” Jaki dar przynoszą? Jakie złoto kryje się w tym mroku? Jakie światło? Być może nawet misja? Do jakiej nowej ekspresji, kreacji zaprasza życie poprzez ten gniew?