Czego uczą nas zwierzęta?: Mój przyjaciel człowiek

Nowa Zelandia ogłosiła niedawno, że zwierzęta to osoby. Wolne, czujące istoty, które zasługują na szacunek i ochronę. Są równie ważne jak my. Te niezwykłe istoty bawią nas i wzruszają. Być może jednak nie zdajemy sobie do końca sprawy, jak wiele nas uczą. Są tutaj dla nas, ponieważ wiedzą, że potrzebujemy pomocy.  

„Tippi z Afryki” to znany film o powrocie do raju. Tippi Degre, francuska biała dziewczynka, córka łowców zdjęć, żyje w przyjaźni z dzikimi zwierzętami. Umorusana trzylatka z roztrzepanymi włosami, kołysze się na grzbiecie potężnego słonia. Przyciska do piersi ogromną żabę, przymyka oczy, słodycz w uśmiechu. W objęciach pytona. Trzyma za łapę potężnego pawiana. Bawi się z małym krokodylem. Całuje kameleona. Spokojnie siedzi obok geparda i uśmiecha się do obiektywu. Z gekonem na głowie.

Tippi wyjaśnia, jak rozmawia ze zwierzętami. Mówi do nich głową, oczami, sercem, duszą i widzi, że ją rozumieją – i odpowiadają. Robią jakieś gesty albo patrzą na nią i słowa pojawiają się w ich oczach. I wtedy rodzi się przyjaźń. Na przykład Abu – ukochany brat słoń. Siedzieć za jego głową z nogami przyciśniętymi do wielkich uszu to szczęście największe. Abu waży pięć ton i mógłby dziewczynkę zmiażdżyć jednym ruchem. Gdy miała roczek, był jej niańką, chodził za nią wszędzie. „Słonie płaczą słonymi łzami. Jak my.”

Albo strusie. Są bardzo silne i niebezpieczne, na końcu łap mają ostre pazury, którymi bronią się zaatakowane przez drapieżnika, mogą rozpłatać mu brzuch i zabić. Gdy Tippi wchodzi na grzbiet strusia, ten zamiera w bezruchu, żeby dziecko nie spadło. Na grzbiecie strusia jest wygodnie, miękko i ciepło.

I jeszcze przyjaźń z Cyndią, córeczką pawiana: „Wszędzie łaziłyśmy razem, nawet wymieniałyśmy się smoczkami! Byłyśmy z Cyndią nierozłączne, najlepsze przyjaciółki na świecie!” Z lwiątkiem: „Długo bawiliśmy się razem. Raz nawet wspólnie ucięliśmy sobie drzemkę, a on przez sen ssał mój palec.”

Rodzice Tippi powtarzali jej, że nie trzeba się bać, tylko uważać. „Żółta kobra może zabić, a pytona można pieścić i drapać pod brzuszkiem” – mówi Tippi. Dziewczynka chciałaby, abyśmy wiedzieli, że „zwierzęta pochodzą od dobra.”

W Polsce przez dziesięciolecia świat dzikich zwierząt przybliżała nam profesor Simona Kossak. Mieszkała w leśniczówce w Puszczy Białowieskiej. Przyjaźniła się z dzikiem, z rysiem, z krukiem. Mówiła o cudownym świecie zwierząt w swoich radiowych audycjach. Podkreślała, jak wiele zwierzętom zawdzięczamy: że w kontakcie z nimi możemy poczuć swoją prawdziwą naturę, że łączą nas ze źródłem życia, współczuciem, spokojem i wewnętrzną harmonią. Dzisiaj z ogromną wrażliwością o dzikich zwierzętach pisze Adam Wajrak.

Kawki kochają się po grób

Laureat Nagrody Nobla, austriacki przyrodnik, profesor Konrad Lorenz powszechnie znany jest z opowiadań o zwierzętach, z którymi mieszkał pod jednym dachem. Żyjemy w rodzinie różnych stworzeń, bliskich i równie ważnych, pisał w swoich publikacjach. „Kiedy spoglądam za gęsiami, które lecą nisko nad wodą i znikają za zakrętem rzeki, ogrania mnie nagle zdumienie, że są mi tak bliskie. Pozostaję w zażyłych stosunkach z ptakiem żyjącym na wolności i fakt ten napawa mnie szczególną radością, odnoszę wrażenie, jakbym doznał małego zadośćuczynienia za wypędzenie z raju”.

A tak pisał o ptasich małżeństwach. „Ulega się wzruszeniu obserwując zadziorną miłość kawek. Cały czas w maksymalnie imponującej postawie, nie więcej niż metr od siebie, wędrują tak przez życie. Sprawiają wrażenie, jakby byli z siebie ogromnie dumni; kiedy tak kroczą sztywno ramię w ramię, pióra na głowie mają mocno zjeżone, co powoduje, że czarne, aksamitne czapeczki i jasnoszare jedwabiste grzbiety prezentują się pięknie i okazale. Wobec siebie są bardzo czuli. Każdy znaleziony smakołyk samiec podtyka samiczce. Samiczka przez wiele minut – u ruchliwych ptaków to bardzo długo – „czesze” małżonkowi wspaniałe jedwabiste długie pióra grzbietowe, podczas gdy on z lubieżnie półprzymkniętymi oczami podsuwa jej kark. I co najpiękniejsze: czułość ta wraz z latami wiernego małżeństwa nie maleje, lecz rośnie. Kawki to ptaki, które żyją prawie tak długo jak ludzie. Zaręczają się już w pierwszym roku życia, a w drugim pobierają, ich związek trwa więc wiele lat, może nawet dłużej niż ludzkie małżeństwa. I nawet po wielu latach samczyk karmi swoją samiczkę tak samo czule, a ona wydaje te same ciche, drżące z wewnętrznego wzruszenia miłosne tony jak pierwszej wiosny, która była zarazem pierwszą wiosną ich życia.” (cyt. za Konrad Lorenz, „…Rozmawiał z bydlętami, ptakami, rybami… Opowiadania o zwierzętach”)

Wszystko rozumieją, czują, tylko nie mówią. Czy na pewno?

Z wieloma ludźmi (znanymi i nieznanymi) rozmawiałam o ich domowych zwierzętach. Niemal wszyscy podkreślali, że ich zwierzęta są pełnoprawnymi członkami rodziny. Są jak ludzie – wszystko rozumieją, wszystko czują, tylko nie mówią. Czy na pewno?

Rysownik Szymon Kobyliński zapewniał mnie: „Naturalnie, że mówią!” Dobierają słowa, żeby nas o czymś przekonać, zwrócić uwagę, rozbawić. Wyczuwają nas na odległość. Cieszą się zawsze tak samo, bez względu na to, czy nie było nas w domu godzinę, czy trzy dni. Akceptują nas i kochają miłością bezgraniczną, bez względu na wiek, wygląd czy stan posiadania. Gdy umierają (nigdy zdychają), opłakuje się je tak długo jak najbliższych przyjaciół.

Pan Szymon kochał swoje wspaniałe psy, ale równie barwnie opowiadał o przygarniętej z lasu dzikiej, leśnej, brązowej, tłuściutkiej myszy, przypominającej bobra w miniaturce, o jeżach, sikorkach, a nawet o niedźwiedziu brunatnym, który gościł w jego wiejskim domu kilka tygodni. Opowiadał, jak kłócił się z kawką, słuchał zwierzeń żaby. „My z żoną rozumiemy język zwierząt, mówił. Po intonacji głosu kawki zawsze wyczujemy strach, zaciekawienie, wściekłość, pieszczotę. Gdy szczeka pies, nawet obcy, wiemy, czy się nudzi, czy dzieje mu się krzywda, czy się cieszy. Wystarczy się wsłuchać, wczuć. Zwierzęta rozumieją, co do nich mówimy. Jesteśmy z nimi na ty i prowadzimy świadome, długie rozmowy”.

Pamiętam opowieści profesora Zbigniewa Religi o jego ukochanej suczce Bambie, która nauczyła go… dobroci. Śmiał się, że Bamba żyje w zgodzie ze wszystkimi, nawet z kotami. Biegnie za kurą, kura przystaje, więc i Bamba przystaje.

Krzysztof Daukszewicz opowiadał o swoich psach, kotach, o żółwiu, kanarku, papudze. O sroce znalezionej na Mazurach: „Wypadła z gniazda. Chcieliśmy ją przysposobić do życia w rodzinie. Cztery tygodnie uczyliśmy ją chodzić, latać, karmiliśmy robakami. Na jeden dzień wyjechaliśmy, zostawiając ją pod opieką przyjaciół. Krzyczała, wołała nas, a gdy przez kilka godzin nie pojawialiśmy się, zmarła z rozpaczy, z wycieńczenia. Nie mogliśmy dojść do siebie. Nigdy więcej eksperymentów z zostawianiem zwierząt”.

Dziesięć lat wyczekiwania

W filmie „Mój przyjaciel Hatchiko” z Richardem Gere w roli głównej motyw oddania i wierności pokazany jest w sposób przejmujący. Opowiedziano w filmie historię, która wydarzyła się naprawdę. Pies codziennie odprowadzał swojego pana na stację kolejki, gdy ten udawał się do pracy. Po śmierci mężczyzny pies przez dziewięć lat (tyle, ile jeszcze żył) czekał na tej stacji, dokładnie w tym samym miejscu, ku zdumieniu mieszkańców miasteczka, którzy wkrótce wystawili mu pomnik.

Mamy także w Polsce taką historię. W 2001 roku odsłonięto w Krakowie pomnik psa Dżoka, kundelka, którego właściciel w tragicznych okolicznościach zmarł na serce w pobliżu Ronda Grunwaldzkiego. Pies przez rok czekał tam na swojego pana; koczował na środku Ronda. Do powstania pomnika Dżoka (piesek znajduje się wewnątrz rozłożonych ludzkich dłoni i wyciąga do nas lewą łapę) przyczyniło się wiele organizacji i znanych osób. Pomysł żarliwie wsparli mieszkańcy Krakowa.

W Internecie można obejrzeć i przeczytać wiele wzruszających historii o zwierzętach, na przykład o psach, które pokonują tysiące kilometrów, aby odnaleźć nowy dom swoich właścicieli.

Opowiadamy historie o zwierzętach często i chętnie, na przemian wzruszeni i rozbawieni. Być może jednak nie wiemy jeszcze, że one są tutaj na Ziemi dla nas. Wiedzą, że potrzebujemy pomocy.

Przeczytaj też:

Kobieta, która rozmawia ze zwierzętami – rozmowa z Amelią Kinkade
Anna i zwierzęta
Delfiny mają świadomość własnego istnienia
Szympansy szczodre i wspaniałomyślne