– Nawet jeśli czegoś nie lubimy, możemy podejmować działania związane z miłością. Miłość to kwestia wyboru i każdy z nas może dokonać go już dziś – mówi Gary Chapman*, autor bestsellerowej książki „Pięć języków miłości”
– „Pięć języków miłości” to książka sprzedana w milionach egzemplarzy, przetłumaczona na 50 języków. Okazuje się, że znajomość języka miłości, którym mówi nasz partner czy partnerka jest absolutnie kluczowa, abyśmy oboje czuli, że w naszym związku płynie miłość. Jeśli każdy z nas mówi tylko swoim językiem miłości i nie rozumie języka miłości bliskiej osoby, to tak jakby jedno mówiło po angielsku, a drugie po chińsku – użył pan takiej metafory w swojej książce. W jaki sposób odkrył pan pięć języków miłości?
– Już od 15 lat zajmowałem się doradztwem dla par i ciągle słyszałem te same historie, które opowiadali ludzie w moim gabinecie. Kobieta mówiła: „Po prostu nie czuję, że on mnie kocha.” Mężczyzna: „Nie rozumiem tego. Robię wszystko, co mogę, żeby pokazać ci, że cię kocham.” Stało się dla mnie oczywiste, że brakuje wzajemnego emocjonalnego zrozumienia. Wiedziałem, że musi być jakiś wzorzec tego, co słyszałem i że muszę go odkryć. Zacząłem przeglądać notatki, które robiłem przez lata doradzania parom. Zacząłem zastanawiać się nad tym, czego tak naprawdę oczekiwali ludzie, którzy mówili: „Czuję, że on, ona mnie nie kocha.” Na co się skarżyli? Odpowiedzi dało się sprowadzić do pięciu kategorii, które później nazwałem pięcioma językami miłości. Zacząłem używać tej koncepcji w mojej pracy. Pomagałem parom odkrywać ich podstawowe języki miłości. Wracali do mojego gabinetu po trzech tygodniach i mówili: „To zmieniło nasze relacje. Znów zaczynamy czuć, że jesteśmy w związku.”
– Te pięć języków miłości, którymi mówimy to: wyrażenia afirmatywne, dotyk, podarunki, dobry czas i drobne przysługi. Najczęściej nie znamy języka miłości naszego partnera, ale też nie znamy swojego języka miłości. W jaki sposób go rozpoznać?
– Są trzy sposoby. Przede wszystkim pomyślmy, w jaki sposób najczęściej wyrażamy swoją miłość do innych. Jeśli regularnie wyświadczamy innym przysługi to właśnie przysługi są naszym językiem miłości. Jeśli często prawimy innym komplementy, prawdopodobnie naszym językiem miłości będą wyrażenia afirmatywne. Jeśli lubimy dawać prezenty to właśnie jest nasz język miłości. Drugi sposób to zwrócenie uwagi, na co najczęściej się skarżymy? To na co się skarżymy, wskazuje czego naprawdę pragniemy. „Sam chyba byś mnie nie dotknął, gdybym nie zainicjowała dotyku?” Gdy tak mówimy, naszym językiem miłości jest dotyk. „Nic mi nie przywiozłaś z wyjazdu do Paryża?” Tym pytaniem wskazujemy, że naszym językiem miłości jest przyjmowanie podarunków. „Nie spędzamy ze sobą tyle czasu, ile powinniśmy.” To zdanie świadczy o tym, że naszym językiem miłości jest dobry czas. I trzeci sposób: o co najczęściej prosimy bliską osobę? „Wymasuj mi plecy” – prosimy o dotyk. „Czy myślisz, że w tym miesiącu moglibyśmy wyjechać gdzieś na weekend?” – prosimy o dobry czas. „Czy mógłbyś po południu skosić trawnik?” – prosimy o drobną przysługę.
Podobnie rozpoznajemy język miłości bliskiej osoby. Badamy, w jaki sposób bliska osoba wyraża swoją miłość do innych, na co najczęściej narzeka i o co najczęściej prosi. Chociaż narzekanie zazwyczaj nas irytuje, tak naprawdę może być źródłem wartościowych informacji. „W ogóle nie spędzamy ze sobą czasu!” Możemy wtedy zapytać „Co twoim zdaniem moglibyśmy robić?”
– I w tym problem! Ona uwielbia dobry czas, podróże, wspólne weekendy, wakacje, on podróży nie znosi.
– I co z tego? Miłość to wybór. Jeśli chcemy przepływu miłości w naszym związku musimy nauczyć się języka miłości bliskiej osoby. Językiem miłości mojej żony są drobne przysługi, które wyświadczam jej regularnie, jak odkurzanie podłóg. Czy wydaje się pani, że odkurzanie podłóg to dla mnie coś oczywistego? Moja matka zmuszała mnie do odkurzania. W gimnazjum i liceum w soboty nie mogłem pograć w piłkę, dopóki nie odkurzyłem całego domu. W takie dni myślałem: „Kiedy już wyprowadzę się stąd, na pewno nie będę niczego odkurzał, moja żona będzie to robiła za mnie.” Teraz zaś odkurzam nasz dom i robię to systematycznie. A robię to tylko z jednej przyczyny – z miłości. Nie podjąłbym się odkurzania za żadne pieniądze, ale robię to w imię miłości. Jeśli bowiem jakaś czynność nie jest dla nas czymś naturalnym, staje się tym mocniejszym wyrazem naszej miłości. Moja żona wie, że gdy odkurzam dom, to z mojej strony jest to stuprocentowa nieskażona miłość – i spotyka mnie za to nagroda.
– Kobiety często skarżą się na brak dotyku ze strony mężczyzny. Seks – owszem, mężczyźni to lubią, gorzej z dotykiem, czułością, przytuleniem. Tłumaczą, że tego nie umieją, mama nie przytulała, i tak dalej.
– Powiedziałbym takiemu mężczyźnie: „Czy masz dwie dłonie? Czy potrafisz je złączyć? A teraz wyobraź sobie, że między nimi znajduje się twoja partnerka, którą przyciągasz do siebie. Założę się, że jeśli przytulisz ją trzy tysiące razy, przestaniesz odczuwać dyskomfort w tej sytuacji.” Ostatecznie jednak nie chodzi tu o brak komfortu. Mówimy o miłości, a miłość to coś, co robisz dla kogoś innego, nie dla samego siebie. Większość z nas codziennie robi coś, co nie przychodzi nam łatwo. Na przykład nie chce nam się wstać rano z łóżka. Ale pod koniec dnia cieszymy się, że jednak wstaliśmy. Tak samo jest z miłością. Odkrywamy ojczysty język miłości naszego partnera i postanawiamy się nim posługiwać, niezależnie od tego, czy przychodzi nam to łatwo. Nie jesteśmy tym podekscytowani, jednak chcemy zaspokajać emocjonalne potrzeby bliskiej osoby; robimy to dla jego lub jej dobra.
Przypominam sobie, że w początkach mojego małżeństwa z Karolyn często odczuwaliśmy z żoną nienawiść. Pełne przygany słowa wywoływały w nas ból, a wraz z bólem pojawiała się złość. Tłumiona złość zaś przeradzała się z czasem w nienawiść. Co nas zmieniło? Oboje wiedzieliśmy, że miłość jest kwestią naszego wyboru. Uświadomiliśmy sobie, że jeśli wciąż będziemy tylko wyrażać żądania i krytykować się nawzajem, zniszczymy nasze małżeństwo. Na szczęście po mniej więcej roku nauczyliśmy się, jak mówić o różnicach między nami bez wytykania sobie błędów, jak podejmować decyzje, nie burząc naszej jedności, jak konstruktywnie przedstawiać sugestie niebędące żądaniami, a wreszcie jak posługiwać się naszymi ojczystymi językami miłości. Nasz wybór, by kochać, dokonał się, gdy byliśmy przepełnieni negatywnymi uczuciami wobec siebie nawzajem. Gdy zaczęliśmy mówić swoimi ojczystymi językami miłości, nienawiść i złość znikły.
– W jaki sposób uczyć się ojczystego języka miłości bliskiej osoby?
– To może nie być łatwe, ale jest warte wysiłku. Jeśli język miłości partnera, partnerki nie jest łatwy, posuwamy się małymi kroczkami. Na przykład, jeśli w tym języku ważne są słowa afirmacji, a nam trudno jest je mówić, możemy wziąć notatnik i zapisywać zdania, które słyszymy z ust innych osób lub widzieliśmy w filmie, czy przeczytaliśmy w książce. Potem możemy stanąć przed lustrem i przeczytać je na głos. Zaczniemy czuć się nieco bardziej komfortowo wypowiadając te słowa. Wtedy możemy wybrać jedno zdanie, wejść do pokoju, w którym jest kochana osoba i powiedzieć je. Jeśli to zabrzmi trochę sztucznie, możemy być pewni, że następnym razem pójdzie nam lepiej. Jeśli staramy się mówić językiem miłości partnera, a on nie reaguje przez kolejne tygodnie, to można się zniechęcić. Jeśli jednak zależy nam jedynie na tym, aby zmienić partnera, to znaczy, że wcale go nie kochamy, raczej próbujemy nim manipulować, aby uzyskać to, co chcemy. To jest przeciwieństwo miłości. Prawdziwa miłość pragnie być odwzajemniona, ale jeśli tak nie jest, trwa nadal.
*Gary Chapman – antropolog, doradca relacji partnerskich i społecznych, twórca koncepcji pięciu języków miłości, autor książek „Pięć języków miłości” (wydana w Polsce), „Pięć języków miłości – edycja dla osób samotnych”, „Pięć języków miłości dzieci”, „Pięć języków miłości nastolatków”.
Przeczytaj także:
Z sercem na dłoni
Coś lepszego niż „kocham cię” – rozmowa z Ewą Panufnik