Zimowanie – jałowy czas na obrzeżach; w chłodzie, odcięciu, zapomnieniu, bezruchu, czekaniu, zastygnięciu, odrętwieniu. Najważniejszy czas.
Przychodzi znienacka, niespodziewanie, jak grom z jasnego nieba. Albo stopniowo, powoli, niepostrzeżenie.
Zimowanie może wywołać choroba albo strata. Ale także „zwyczajne” upokorzenie. Albo porażka. Albo śmierć związku.
Przytłaczająca odpowiedzialność za starzejących się rodziców.
Odkrycie, że nasze talenty i umiejętności uważane są za nieistotne.
Wiadomość, że właśnie zbankrutowała firma, w której pracujemy.
A partner zakochał się w kimś innym.
Zimowanie dotyczy wszystkich okresów przejściowych, kiedy spadamy w dziurę między światami.
„Cokolwiek by je wywołało, zimowanie jest zazwyczaj niedobrowolne, samotne i bardzo bolesne – pisze Katherine May w znakomitej książce „Zimowanie. Moc odpoczynku i wyciszenia, kiedy wszystko idzie nie tak”. – A jednak jest również nieuniknione”.
Nie jest wyrazem naszego braku odwagi, ignorancji czy niedostatku siły woli. Nie jest anomalią, jest życiem. Najbardziej intensywnym, najhojniej obdarowującym. Jakże często – nieświadomie – pożądamy towarzystwa tych, którzy najwięcej zimowali, nie opierali się swoim tysiącom zim.
Zima nie jest śmiercią życiowego cyklu, jest jego tyglem. Jest czasem na rekonwalescencję, powolną odnowę w głębiach ciemności, w głębiach domu. Na spowolnienie, długie okresy wolnego czasu, snu, odpoczynku, bezruchu. Na zrzucenie skóry. Czucie obolałych miejsc; napięcia i stresu, w jakim dotąd żyłyśmy, żalu i wyczerpania, utraconej nadziei. Kontaktu z natręctwem wewnętrznej mantry: „jestem nikim, jestem niczym, zawiodłam.” Ze zmęczeniem. Pustką. Poirytowaniem. Chaosem. Samotnością.
Nikt nie uczy nas, w jaki sposób przezimować, wycofać się ze świata i przetrwać w ciężkich czasach.
To dlatego takie książki jak ta, ratują nas przed szaleństwem.
Katherine May, Zimowanie. Moc odpoczynku i wyciszenia, kiedy wszystko idzie nie tak, Znak Literanova