To jest wstrząs emocjonalny. Ta wojna czyni prawdziwe spustoszenia w naszej psychice.
Mamy prawo czuć się fatalnie. Kiepsko spać, stracić apetyt. Tępo wpatrywać się w przerwane projekty i nie móc do nich powrócić. Nie móc skupić się na żadnej twórczej aktywności.
Ból głowy, otępienie, rozpacz, strach i poczucie bezsilności. Nie może być inaczej, ponieważ na najgłębszym poziomie wszyscy jesteśmy jednością i wszystko nas dotyczy. Chory, podzielony świat odzwierciedla się w naszych ciałach i w naszej psyche. Gdy ludzie giną pod bombami, nasze serca płaczą z bólu, rozpadamy się na kawałki.
To nie znaczy, że coś z nami nie tak, że zawiedliśmy, ponieważ nie możemy wziąć się w garść.
Nie ma niczego, co „powinniśmy” teraz zrobić. Nie potrzebujemy budować lepszych wersji siebie; dorównać jakiemuś wyobrażeniu.
Uznajmy wszystko, co w nas żywe w tym momencie. Przyjmijmy wojenne „dzieci”: naszą złość, wściekłość, nienawiść, frustrację i niecierpliwość. I nasze złamane, pękające z bólu serca, które otwierają się jeszcze bardziej.
A wtedy impuls do zmiany, do działania przyjdzie sam. I będzie to impuls najlepszy z możliwych, płynący z bezgranicznej przestrzeni jedności i współczucia, wspierający życie. Dla każdego z nas wyjątkowy i niepowtarzalny.