Moja Mateczka Kali (część pierwsza)

To właśnie miłość rozpala ciało bogini i każe jej tańczyć i niszczyć wszystko, co martwe, co nie służy życiu.

Nie spodziewałam się takiej wizyty! Ani przez chwilę nie pomyślałam, że osobiście zaszczyci mnie bogini Kali; że przybędzie tak swobodnie i naturalnie, tak bez cienia wahania czy wątpliwości. Zatańczy swój dziki taniec, czyli zrobi właśnie to, czym trudni się od tysięcy lat, i oddali się, pozostawiając mnie w najwyższym zdumieniu i zachwycie.

Ta niespodziewana wizyta ma miejsce na warsztacie medytacyjnym, w którym uczestniczę. Kolejny czas przełomu, umierania starych struktur psychicznych i rodzenia się nowych przynosi – co naturalne! – czas pytań i wątpliwości, unieruchomienia i czekania. A także – co trudniejsze – niechęci do działania. Co dalej? Czy mam siłę na to dalej? Jaki sens? W medytacji te głosy widać jak na dłoni. Przeszywają ciało, budzą uczucia niepokoju i niewygody. Wystarczy patrzeć i czuć, a wtedy z jakichś niepojętych głębin przychodzi pomoc i odpowiedź.

I oto – w mojej świadomości – pojawia się… Kali. Tańcząca, naga z pomarańczowo-czerwonymi włosami stojącymi dęba, otoczona płomieniami ognia, z błyszczącym nożykiem w ręku (na kształt sierpa) i z naszyjnikiem z czaszek. Zanim zdążę się połapać, co się dzieje, Kali przystępuje do błyskawicznej akcji – obserwuję, jak sprawnie odcina moje lęki, wątpliwości, niekończące się pytania, absurdalne przekonania, i w postaci czaszek z wdziękiem (nawet figlarnie) nawleka je na sznur na szyi. Rach-ciach, i kolejna czaszka nawleczona. I znowu. I znowu. I jeszcze to. I tamto. Szybkie, sprawne, jednoznaczne, precyzyjne do milimetra cięcia. Gracja, płynność ruchów – cała ta chirurgiczna operacja odbywa się przecież w tańcu, poprzez miękkie i plastyczne ciało. Błyszczące, namiętne oczy Kali flirtują z moim zdumieniem. Żywe, przenikliwe trzecie oko lśni błękitną głębią. Pasja i namiętność buchające z klatki piersiowej przyprawiają o zawrót głowy.

To właśnie miłość rozpala ciało bogini i każe jej tańczyć i niszczyć wszystko, co martwe, co nie służy życiu. Patrzę, odczuwam i płonę pasją, jak ona. Ochronne płomienie wokół jej ciała teraz chronią także moje ciało. Tańczę z boginią Kali. Trwa to może kilka, może kilkanaście minut, trudno powiedzieć.

Wybucham śmiechem. A więc to takie proste?!

Jak powstają boginie

Co się stało? Łatwo wytłumaczyć. Żyjemy w polu zbiorowej nieświadomości i mamy do niej dostęp, ponieważ… jesteśmy tym polem, połączeni ze wszystkim, co istnieje. To już powszechnie znana wiedza. Hinduska bogini Kali żyje w naszej nieświadomości. Gdy szukamy rozwiązania, pomocy i wsparcia w sobie, czyli w siłach życia, do których mamy dostęp poprzez połączenie z polem wszelkiej wiedzy, potencjału i możliwości, wtedy wybudzamy archetypy (czyli wzorce, pieczęcie energii), które służą nam pomocą.

Pierwszy raz spotkałam boginię Kali w kwietniu tego roku na warsztacie o hinduskich boginiach, prowadzonym przez 55-letnią zjawiskową Brazylijkę Komalę Sunder, od lat doświadczoną w pracy z archetypową kobiecością.

– Boginie to nie jest coś, co ktoś stworzył, wymyślił – mówiła – W najróżniejszych tradycjach świata spotykamy podobne archetypowe postacie w mitach i opowieściach. Mityczne postacie reprezentują to wszystko, co wydarza się w ludzkiej psychice; są wspólne dla całej ludzkości. Mityczne boginie – podobne w wielu kulturach – reprezentują aspekty kobiecej psychiki; odsłaniają wzorce przepływu energii w naszych ciałach, sercach i w naszej świadomości. Energie bogiń to nasze własne, pierwotne energie, z którymi się rodzimy – boginie je tylko symbolizują.

Wściekłość płynie z miłości

Dzika i emocjonalna bogini Kali budzi przerażenie. Jak wiele współczesnych zachodnich kobiet długo obawiałam się tej energii. Już samo patrzenie na Kali przyprawia o dreszcze: ten naszyjnik z czaszek, twarz wykrzywiona gniewem, włosy na baczność! Ten ogień wokół niej! Kali to emanacja kobiecej wściekłości i furii, nieprzyjemne doznania dla naszej uładzonej, kulturalnej persony.

– Piękna energia przetrwania i życia! – zachwycała się Komala. – Nieodłączna część bycia człowiekiem. Mocno powiązana z miłością i ochroną. Sprawia, że jesteśmy żywe, soczyste, kobiece, namiętne i zaangażowane.

Kali odzywa się w nas, gdy jesteśmy wkurzone i mamy ochotę zrównać wszystko z ziemią. Albo nieżywe z niemocy. Połączona z naszym brzuchem i sercem sprawia, że ta – na pierwszy rzut oka destrukcyjna – moc przemienia się w miłość i współczucie, w jasność, klarowność i przejrzystość. W Kali odnajdujemy potencjał odrodzenia, połączenia z cyklami życia. Gdy oswajamy lęk przed odczuwaniem gniewu i nie przepędzamy Kali, coś w nas dzięki niej oczyszcza się i otwiera na nowe możliwości. Znów czujemy się pełne energii i gotowe do działania.

– To jest dobroczynna energia, gdy jesteśmy świadome tego, co się dzieje – tłumaczyła Komala. – Najczęściej jednak tłumimy Kali w sobie, ponieważ jest „niegrzeczna”, a przecież kobieta „nie powinna” być zła. Niewyrażony gniew rodzi depresję. Wiele współczesnych kobiet przechodzi okresy depresyjne, nie podejrzewając nawet, że wściekłość Kali mogłaby je uratować. Możemy tańczyć z energią Kali, przyjmować ją, szanować jako energię życia. A wtedy nasze ciała ożyją, a oczy znów nabiorą blasku.

– Wściekłość płynie z miłości – to reakcja serca, które pragnie kochać i nie zgadza się z tym, co przeszkadza i blokuje naturalny przepływ.

Zrównać z ziemią martwe życie

Kali przychodzi, gdy trzymamy się starych struktur i przyzwyczajeń, które już nam nie służą, są martwe w nas, przeminęły. Rozwścieczamy ją tym! Zaczyna szaleć, a to sprawia, że budzimy się z uśpienia. Najpierw czujemy smutek, ponieważ jasno i klarownie widzimy wreszcie, jak siebie krzywdzimy. Kali stoi na straży energii życia, czuwa, abyśmy były żywe, nie martwe!

„Po kiego diabła w tym tkwię?!” – to prawdziwie wyzwalające pytanie wkurzonej kobiecości. Życiodajna Kali puka do serca, do trzewi, gotowa, aby zrównać z ziemią nasze wygodne, martwe życie. Jej ognisty taniec to taniec życia i miłości.

Bogini Kali nie pozwoli nam umrzeć za życia. Nie ma takiej możliwości!

Teraz – po spotkaniu z nią – wprost trudno mi uwierzyć, że ta najbardziej mocarna i życiodajna z bogiń ma tak fatalną reputację! Jej moc jest tak niepojęta, że na przestrzeni wieków nazywano ją straszliwą, okrutną i krwiożerczą boginią wojny, tępej przemocy i krwawych rzezi.