To co nadzwyczajne jest dalekie od ideału. To co zwyczajne stanowi końcowy stan rzeczy.
Wydaje się, że w naszym świecie nikt już nie chce chuchać w domowy ogień. Gotowanie i sprzątanie? Uciążliwa konieczność, przykry obowiązek, prace najniższego sortu, a nawet symbol ucisku: „nieodpłatna praca kobiet”– i wiadomo, czym to jest!
Moje ukochane przyjaciółki 30- i 40-latki, pracujące w korporacjach albo zarządzające własnymi firmami, piękne, niezależne i sprawcze, o sprzątaniu i gotowaniu nie wiedzą nic – sprząta kobieta z Ukrainy, są gotowe dania, restauracje i dieta pudełkowa.
Książka Dominique Loreau „Sztuka sprzątania” ukazała się na polskim rynku kilka lat temu. Dyskutowałyśmy o niej w środowiskach kobiecych. Francuzka Loreau od lat mieszkająca w Japonii o sprzątaniu pisze w sposób, z jakim nigdy nie spotkałam się w Polsce. Dla naszych córek, sąsiadek i przyjaciółek, mówienie o sprzątaniu było i jest niedopuszczalną stratą czasu, towarzyskim faux pas; grymas niechęci na twarzy zdradza nadciągające upokorzenie, czyli – bez dwóch zdań – w zbiorowej nieświadomości kobiet wybudza się ciągle żywe doświadczenie niewolniczej służby. To jest przekaz niedoli i niewoli niesiony od setek, jeśli nie od tysięcy lat patriarchatu.
Nie zapomnę przykrego towarzyskiego incydentu, gdy jednej z kobiet wypsnęło się, że … lubi prać. „Naprawdę, naprawdę (tu wykrzyknik w apogeum zdziwienia), nie masz niczego lepszego do lubienia?!” Wielbicielka prania – tak mi jej żal! – pokonana tym pytaniem, zastyga w milczeniu na kolejne trzy godziny spotkania.
A jednak propozycję Loreau warto wziąć pod uwagę. Chociaż na chwilę powstrzymać opór i niechęć. Zbliżyć się do świata, którego nie rozumiemy, a jednak – być może – wartego poznania.
Te z nas, które trzymały w ręku książkę, może zadziwić (i oczywiście nieźle wkurzyć) jej wzniosły ton; jakby autorka pisała o chórach anielskich, a nie o ścierkach, miotłach, szczotkach, miskach i mydłach. Jakby pisała o tańcu na balu życia, o spokoju i radości każdej „oczyszczonej” chwili – bo tak w istocie – w tym duchu – pisze o sprzątaniu.
Półgodzinne sprzątanie, czyli seans medytacyjny
Dowiadujemy się, że klucz do wiedzy i rozwoju osobistego znajduje się w codziennej rzeczywistości. Że wielkie myśli rodzą się z przywiązywania wagi do rzeczy najmniejszych, codziennych. I że codzienne, dokładne sprzątanie domu nie ma nic wspólnego z maniactwem, a wręcz przeciwnie – jest wyrazem naszej dojrzałości i głębi.
Pozwalamy, aby w naszym życiu panował nieład, gardzimy sprzątaniem i spokojem domowego zacisza, ponieważ zapomniałyśmy o sztuce prawdziwego, głębokiego i prostego życia.
Dom jest najważniejszy – przekonuje Loreau. Pozwala odbudować zasoby energii i sił, kiedy czujemy się wyczerpane. Jeśli pragniemy żyć w harmonii ze sobą i światem zewnętrznym, potrzebujemy pozostawać w harmonii z własnym domem. Dom pokazuje, kim jesteśmy, kim pragniemy być. Nieważne, czy jest maleńki czy luksusowy – to troska i miłość, którymi go otaczamy, stanowią o jego wartości. Czuć się dobrze w swoim domu to utrzymywać z nim więź, dbać o niego. Czyste, uporządkowane i przyjemne wnętrze zachęca do zachowaniu zdrowego i jasnego umysłu, do wewnętrznej równowagi, która – co oczywiste – przenosi się na wszystkie sfery życia.
Loreau przytacza wyniki badań przeprowadzonych na jednym z brytyjskich uniwersytetów na temat korzyści, jakie przynosi sprzątanie. Otóż dwadzieścia minut sprzątania dziennie zmniejsza stres, poprawia nastrój, zwiększa zdolności koncentracji. Zajmując się domem i otaczając troską rodzinę, stajemy się bardziej skuteczne, elastyczne i ufne.
Na wschodzie, gdzie Loreau spędziła całe swoje dorosłe życie, całkowicie oczywiste jest, że wewnętrzny rozwój zależy od czynności z pozoru nieistotnych jak sprzątanie, porządkowanie czy pranie bielizny. W czystym wnętrzu umysł staje się czysty i wolny. Sprzątanie może być przyjemnością, sztuką, a nade wszystko ćwiczeniem duchowym: możemy zamienić półgodzinne sprzątanie w seans medytacyjny.
Sprzątanie przynosi coś nadzwyczajnego: pomaga zakotwiczyć się w teraźniejszości, świadomie przeżywać życie i regenerować zasoby energii witalnej. Pomaga uzmysłowić sobie, że trudności, które napotykamy w życiu, rodzą się najczęściej w naszym umyśle.
Mówimy tu jednak o szczególnym sprzątaniu. Można sprzątać z obojętnością, a nawet z niechęcią. Świadomie przeżywane życie polega na obejmowaniu sercem wszystkiego, co robimy, jednoczeniu się z każdą – nawet najbardziej banalną czy prozaiczną – czynnością codzienności. Wtedy właśnie uwalniamy się od dyktatury uwarunkowanego umysłu.
I jeszcze ciekawostka – kurz po japońsku to „hokori”. Ale „hokori” oznacza również wszystko, co się do nas „przykleja”: duma, tytuły, pozycja społeczna. Japońska miotełka „hataki” symbolizuje także naszą prawdziwą naturę. Często rządzą nami emocje: uraza, rozgoryczenie, smutek, zazdrość – opanowują umysł i nie wiemy już, kim jesteśmy. Omiatanie kurzu przy użyciu „hataki” jest również sposobem oczyszczenia umysłu i usunięcia wszystkiego, co nie odzwierciedla naszej prawdziwej natury.
Każda chwila jest zarazem zwyczajna i cudowna. „Zwyczajność” oznacza to, co proste i naturalne, „nadzwyczajność” cechuje natomiast to, co wymyślne, wyszukane i wypracowane. Podczas gdy „banalność” i „zwyczajność” są pojęciami sugerującymi jedność i niepodzielność – wyjaśnia Loreau, – „nadzwyczajność” jest naznaczona dwoistością, która przeczy jedności. To, co nadzwyczajne, jest zatem dalekie od ideału, podczas, gdy to, co zwyczajne, jest końcowym stanem rzeczy. Czystość odpowiada zatem ideałowi zwyczajności. Wykonywanie zwyczajnych, codziennych czynności takich jak mycie naczyń czy sprzątanie, a także powstrzymywanie się od ciągłego podążania za ambicjami i od pokazywania się za wszelką cenę od jak najlepszej strony – oto droga do wewnętrznej wolności i lekkości.
A co powiecie na taką oto sugestię autorki: dbanie o czystość i porządek we własnym domu jest równie ważne, a nawet ważniejsze niż sukces zawodowy, liczba przyjaciół na Facebooku czy to, ile rzeczy sobie kupiliśmy. Pełne zaangażowanie w najdrobniejsze, codzienne obowiązki i czerpanie radości z samego tylko istnienia – oto prawdziwe bogactwo!
Sprzątanie – opresja albo wyzwolenie
I co my na to? Wizja Loreau flirtuje ze mną, bierze mnie w ramiona. Duchowość kobieca jest inna od męskiej. Kobieta dojrzewa w połączeniu z organicznym, żywym życiem. Otaczając miłością wszystko w swojej przestrzeni, pielęgnuje ożywczego ducha relacji. Także relacji z tak zwaną materią nieożywioną, z domem, z meblami, sprzętami codziennego użytku, z rzeczami.
Ta kobieca relacyjna natura bywała i bywa naszą opresją, gdy czujemy się do niej przymuszane – wewnętrznymi napięciami i konfliktami we własnej psychice, a także zewnętrznymi nakazami kultury i religii. Staje się naszą wolnością, zdrowiem i mocą, gdy ją wybieramy; gdy odczuwamy, jak bardzo jesteśmy powiązane z subtelnymi energiami archetypowej kobiecości. Bogini zaprasza do tańca – swobody, odprężenia, karmienia, miłości, troski, trzymania w objęciach życia, które zostało nam dane.
Ja w to wchodzę. Za radą Loreau zgromadziłam już komplet ścierek z mikrofibry (do podłóg, kafli, szyb, mebli), zakupiłam czarne mydło, robię przegląd szczotek, wgryzam się w ofertę miotełek do kurzu.
I właśnie przebija się do mnie taka oto myśl: a może to całe przebudzenie świadomości, o którym teraz tak głośno, sprowadza się do tej jednej małej, maleńkiej rzeczy – do posprzątania po sobie? Do uporządkowania własnego bałaganu i zapanowaniu nad własnym chaosem? Może po prostu posprzątajmy i dajmy odetchnąć sobie, innym i światu?
Dominique Loreau, „Sztuka sprzątania”, Czarna Owca